Wirtuoz fortepianu – Fryderyk Szopen
Pozostawił po sobie muzykę przekraczającą
wszelkie granice piękna, prawie wyłącznie fortepianową i do dziś uchodzi za
jednego z najwybitniejszych pianistów i kompozytorów w historii. Czuł się w
pełni Polakiem, nawet jeśli czasem lubią przypisać go sobie Francuzi. Nigdy się
nie ożenił, nie miał dzieci, a żył niespełna 39 lat, z czego niemal całe
dorosłe życie poza ojczyzną.
Zmarł na gruźlicę. W tym roku mija 211. rocznica jego urodzin.
Na
czym polegała jego wyjątkowość?
Fryderyk Szopen … pianista, kompozytor, romantyk.
Syn Polki i spolonizowanego Francuza.
Pozostawił po sobie muzykę przekraczającą wszelkie granice piękna – jego
nokturny, polonezy, walce, etiudy, mazurki, preludia czy dwa koncerty
fortepianowe uczyniły go jednym z najwybitniejszych pianistów i kompozytorów w
historii. Inspirował się polską muzyką ludową, a naszą narodową duszę słychać w
całej niemal jego twórczości, która stanowi jednak część światowej kultury, tak jak muzyka Bacha, Beethovena czy Mozarta.
Polonez
od dziecka
Życie Szopena,
chociaż bardzo krótkie, pełne było ważnych wydarzeń, wzlotów, sukcesów, upadków
i dramatów. Na pewno warto przypomnieć sobie dosłownie kilka najważniejszych
faktów.
Fryderyk był synem spolonizowanego Francuza -
Mikołaja Chopina
i Polki - Tekli Justyny Chopin. Na świat przyszedł w Żelazowej
Woli
1 marca 1810 r., choć pojawia
się też mniej prawdopodobna data
22 lutego.
Wychował się w Warszawie u boku
dwóch sióstr, starszej Ludwiki
i młodszej Emilii. Naukę gry na fortepianie
rozpoczął przed ukończeniem czwartego roku życia, przychodziła mu bardzo łatwo.
Swoje pierwsze kompozycje pisał już trzy lata później. W 1817 r. ukazał się w
druku jego pierwszy polonez. Rok później wystąpił z debiutanckim recitalem w
pałacu Radziwiłłów. Jako piętnastolatek zagrał w kościele ewangelickim św.
Trójcy dla cara Aleksandra I. W 1826 r. ukończył Liceum Warszawskie. Przez
następne trzy lata sporo podróżował, rozwijając karierę wirtuoza.
Rozpacz w
nutach zapisana5 listopada
1830 r. Fryderyk wyjechał z Polski, by już nigdy do niej nie wrócić.
Odwiedził m.in. Drezno, Stuttgart, Wiedeń i Monachium, by w końcu osiąść w
Paryżu. To w czasie tej podróży napisał szkice swojej słynnej Etiudy Rewolucyjnej, powstałej na skutek rozpaczy po upadku Powstania
Listopadowego.
Podczas pobytu w Paryżu dał łącznie 19 koncertów. Z drugiej
strony, skupiał się na komponowaniu, a na życie zarabiał, udzielając m.in.
lekcji gry, głównie córkom prominentnych polityków i mecenasów kultury,
hrabinom i hrabiankom. Był nauczycielem wymagającym
i niecierpliwym, ale
podobno bardzo skutecznym.
W 1836 r. zaczął poważnie
chorować na gruźlicę, która 13 lat później doprowadziła do jego śmierci.
Obywatel świata
Chopin
przejawiał wiele talentów – w tym malarski, aktorski i literacki, potrafił też
świetnie parodiować i naśladować innych.
"Rodem
warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel"
– pisał tuż po śmierci pianisty Norwid. I chociaż genetycznie Chopin był Polakiem tylko w 50 proc., kluczowe jest to, jak się sam czuł. A tu nie ma żadnych wątpliwości, skoro wyraził wolę, by po jego śmierci siostra Ludwika przewiozła do Polski jego serce, co nastąpiło w styczniu w styczniu 1850 r. Polskość słychać też w całej twórczości Chopina.
Chopin, czyli Szopen?
Trochę ciekawostek!!!
Do dziś spotykamy się z dwiema formami pisowni nazwiska
naszego poety fortepianu. Która z nich
jest prawidłowa? Ta w języku jego ojca, po francusku, czyli w formie
zdecydowanie częściej spotykanej? A może w wersji spolszczonej? Okazuje się, że
obie formy, Chopin i Szopen, są poprawne, mimo że ta pierwsza jest zdecydowanie
częściej spotykana.
Wielki kompozytor i pianista nosił nazwisko należące do dość nielicznej grupy nazwisk, które można zapisywać zarówno w formie oryginalnej, jak i rodzimej, przypisanej do naszego języka. To samo dotyczy m.in. Washingtona (Waszyngtona), Shakespeare’a (Szekspira), Molière’a (Moliera) i Voltaire’a (Woltera). Co więcej, z formy Szopen korzystał czasem sam artysta, a poemat Cypriana Kamila Norwida to przecież "Fortepian Szopena", a nie "Fortepian Chopina".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz